Siedziałam przy biurku z zapaloną lampką, która oświetlała
mój zagracony pokój. Co chwila spoglądałam
na zegar z nadzieją, że zaraz wybije godzina, odpowiednia do tego, abym mogła
położyć się pod pierzyną. Jednak z każdym zerknięciem miałam wrażenie, że czas
cofa się o trzy sekundy.
W
pewnym momencie zepchnęłam kubek stojący na biurku. Upadł na podłogę.
Roztrzaskał się na drobne kawałki, a gorąca kawa rozlała się na wszystkie
strony świata.
Miałam
ochotę krzyczeć. Wykrzyczeć światu prosto w twarz (jeśli takową miał) jak bardzo
go nienawidzę. Zacisnęłam dłonie w pięści, chcą się opanować, ale zanim
zdążyłam pozbierać myśli, znajdowałam się już na łóżku, z całej siły uderzając
pięściami w poduszkę. Coś w mnie pękło. Z mojego gardła wydarł się ogłuszający
krzyk, ale ja dalej znęcałam się nad niczemu winną poduszką.
Ktoś
położył mi rękę na policzku, a drugą zaczął głaskać czubek mojej głowy. Powoli
się uspokajałam. Oddychałam nadal szybko, wstrzymując chęć przewrócenia
wszystkiego co znajdowało się w zasięgu mojego wzroku.
-Już
dobrze?
Uniosłam
oczy ku górze i spojrzałam w twarz mojej matki, na której malowało się
współczucie zmieszane z przerażeniem.
-Nie –
westchnęłam, coraz bardziej spokojna – Dlaczego to wszystko jest takie
skomplikowane? – Spuściłam wzrok na swoje paznokcie i bawiłam się nimi przez chwilę. Nie oczekiwałam, że mama mi odpowie, a jednak po paru minutach ciszy
odpowiedziała:
-Nie
wiem skarbie. Może tak po prostu miało być? Coś musi się skończyć, żeby mogło
zacząć się coś innego.
-Kosztem
czyjegoś życia?
Zacisnęłam
zęby, żeby się nie rozpłakać. Liczyłam, że i tym razem mama będzie ciągnęła
rozmowę, ale ona wstała bez słowa i wyszła zamykając drzwi. Doskonale ją
rozumiałam. Też chciałabym móc tak od wszystkiego uciekać. W pewnym sensie to
robiłam. Gdybym wtedy powiedziała „nie” może nie byłoby nas teraz w tym
pieprzonym mieście. Może bylibyśmy nadal w domu, a Dominic nadal by żył.
Wzięłam
kolejny głęboki oddech i sięgnęłam po telefon. Po odblokowaniu go, moje palce
same skierowały się na ikonkę wiadomości. Przeglądałam smsy, aż dotarłam do
rubryki „Od Justina”. Oczy zaszły mi łzami, ale ja ponownie zacisnęłam zęby. Od góry w dół przewijałam wiadomości, gdy po pokoju rozległ się krótki dźwięk
nowej. Wolno przeczytałam numer z którego została wysłana. Otworzyłam szeroko
oczy, nie mogąc uwierzyć w jej treść. To niemożliwe.
Od: Nieznany
Tęsknie. Szkoda, że Cię tu nie
ma. Proszę odezwij się. Kocham Cię. Jesteś moją księżniczką, pamiętaj.
-Justin
I jest prolog :) Mam nadzieje, że zachęca was do dalszego czytania. Jeśli wam się podoba i macie ochotę dalej czytać, to zostawcie po sobie pamiątkę w postaci komentarza, to naprawdę motywuje :) Zapraszam was też do zakładek z Bohaterami i zwiastunem. Jeśli chcecie być informować o nowych rozdziałach napiszcie w komentarzu swój user :)