sobota, 13 grudnia 2014

Rozdzial 2

                   Został ostatni tydzień wakacji, a ja siedziałam zamknięta w pokoju myśląc tylko o głupiej wiadomości od „Justina”. Czy to możliwe, żeby to on był jego nadawcą? Przecież mój chłopak nie żyje prawie od roku, skoczył z mostu. Nie chciał żyć. Ciała nigdy nie znaleziono, ale pewnie zatonęło gdzieś w rzece. Teraz najprawdopodobniej jest już prawie całkowicie rozłożone, zaplątane w glonach i pełzają po nim te wszystkie robaki, i inne paskudztwa. Na samą myśl o jego pięknym, umięśnionym ciele, torsie, który kiedyś dotykałam, przesuwając swoje paznokcie z góry na dół, miodowych włosach i tych wszystkich tatuażach, znajdujących się w takim stanie zrobiło mi się niedobrze. Ale prawda nie mogła być inna. Nawet gdyby Justin staną teraz przede mną, nie wybaczyłabym mu. Nie wybaczyłabym mu, że mnie zostawił. Przez cały rok musiałam sama sobie ze wszystkim radzić, nie było go przy mnie, nawet chyba nie chciał być.
                Siedziałam na krześle z laptopem na stoliku. Przeglądałam jakieś głupie strony internetowe, aby tylko oderwać się od myśli o Justinie. Niestety bezskutecznie. Każda litera na klawiaturze, każda strona w przeglądarce przypominała mi o nim. Nie wiem, może powinna zacząć się o siebie martwić i udać się na wizytę do jakiegoś dobrego psychologa czy coś w tym stylu. W każdym bądź razie nie mogłam siedzieć tu bezczynie i czekać na cud, na to, że moje życie w końcu się poukłada.
                Powoli znowu zapadałam w krainę swoich wspomnień o przeszłości i nie tylko tej związanej z Justinem. Tęskniłam za Nancy, za naszymi spotkaniami w galerii, czy na dyskotekach. Brakowało mi tego czegoś, co ona zawsze mi dawała. Miałam wrażenie, że już nie jestem tą samą Linsey z Sidney, tylko zupełnie inną osobą i to w tym wszystkim było najgorsze, powoli zaczynałam tracić siebie.

                -Chcesz?- Nancy uniosła brwi w znaku zapytania podając mi paczkę z fajkami.
                -Nie dzięki- uśmiechnęłam się nieśmiało. Nigdy nie paliłam i nie byłam do końca pewna, czy w ogóle chciałam spróbować.
                -Jak wolisz- Dziewczyna wzruszyła ramionami i sama zapaliła papierosa.
                Siedziałyśmy przy barze w którym bardzo wyraźnie było czuć zapach papierosów, alkoholu i miętówek. Dziwne połączenie, ale dzięki temu kolejny papieros zapalony przez Nancy, nie robił mi wielkiej różnicy i nie drażnił mnie tak bardzo, jak wtedy, gdy pierwszy raz przy mnie zapaliła.
                -Na pewno nie chcesz?- Dziewczyna znowu się do mnie zwróciła, a ja ponownie pokręciłam  przecząco głową, na co ona znowu wzruszyłam ramionami i zaciągnęła się szlugiem.
                Muszę przyznać, że wyglądała naprawdę seksownie kreśląc dymem kółka i wypuszczając go raz wolniej, a raz szybciej. Zaczynała mi imponować.
                -Mogę?- Zdecydowałam się w końcu i skinęłam głową na paczkę papierosów.
                -Bierz młoda.
                Nancy była ode mnie starsza o rok, a ja nie lubiłam, gdy ktoś, kogo dzieli ze mną taka niewielka różnica wieku uważa mnie za „młodą”, czy „gówniarę”, jednak wtedy nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu.
                Wyjęłam z paczki papierosa. Nancy zapaliła mi go, a ja od razu spróbowałam się zaciągnąć. Nie specjalnie mi to wyszło. Zakrztusiłam się i o mało nie wypuściłam papierosa na ziemie. Dziewczyna zaśmiała się, dosyć głośno, ale nie zwróciła mi żadnej uwagi i pozwoliła dalej robić swoje. Parę razy zacharczałam, zakrztusiłam się, ale, gdy sięgnęłam po drugiego papierosa zaciągałam się już prawię idealnie.
                Do końca imprezy razem z Nancy śmiałyśmy się, tańczyłyśmy, piłyśmy i paliłyśmy na zmianę.

Wspomnienie mojego pierwszego papierosa, alkoholu i w ogóle pierwszej imprezy w Sindey wzbudziło we mnie przyjazny dreszcz adrenaliny, którą chciałam poczuć kolejny raz. Oprócz mojego pierwszego palenia nie pamiętam z tej imprezy za dużo. Wiem, że barman był bardzo seksowny i ciągle starał się poderwać Nancy, ona natomiast była zainteresowana zupełnie kimś innym. Gdy przyjaciółka, chociaż wtedy było to jeszcze za duże określenie, szła tańczyć i zostawiała mnie na chwilę samą, trzymałam się w cieniu i nawet nie miałam ochoty wychodzić poza niego, a gdy wracała znowu piłyśmy, rozmawiałyśmy i paliłyśmy. Pamiętam jeszcze, że zaraz po imprezie pojechałyśmy do niej do domu. Jej rodziców nie było i miałyśmy całą noc dla siebie, co było nam bardzo, naprawdę bardzo na rękę.
Okay, musiałam się w końcu ocknąć i powrócić do rzeczywistości. Mój brat nie żyje. Nie jestem już w Sidney. Nie mam blisko siebie przyjaciółki. Mój chłopak też nie żyje, a te pieprzone SMSy to tylko jakaś pomyłka. Tak to zdecydowanie było najlogiczniejsze wyjaśnienie. Najchętniej bym z kimś o tym porozmawiała. Wyżaliła się. Chciałabym móc wypłakać się na czyimś ramieniu, ale problem w tym, że nie miałam na czyim. Mogłabym zawsze zadzwonić do Nancy, ale czułam, że to nie jest najlepszy moment, zważywszy na to co stało się przed moim wyjazdem. Trzeba odczekać, dać jej trochę czasu i mieć tylko nadzieje, że wszystko wróci do normy, bynajmniej na tyle, na ile może wrócić.
Musiałam w końcu zrobić coś ze swoim życiem. Nie mogłam siedzieć do końca życia w tych czterech ścianach. Podeszłam do toaletki, rozczesując włosy myślałam o tym jak zawsze robił to Justin. Jego ręce sztywno trzymały szczotkę, a ona jeździła z góry na dół po moich włosach, rozczesując je idealnie. Justin zawsze przy tym się uśmiechał. Całował moją szyję, i mówił, że jestem piękna. Potrafił naprawdę podnieść moją samoocenę. A teraz siedziałam naprzeciwko lustra, samotnie rozczesując włosy, a następnie wiążąc je w niedbałego kucyka. Nie miałam żadnej ochoty na malowanie się, ale nie chciałam też wyjść z domu z zerowym makijażem, dlatego pomalowałam się delikatnie, zakrywając tylko widoczne niedoskonałości.
Wygrzebałam z torebki papierosy z zapalniczką i schowałam je do kieszeni spodni tak, aby nie zauważyli ich rodzice. O wiele bezpieczniej byłoby wziąć całą torebkę, ale nie chciałam potem się z nią męczyć.
Szłam szarymi ulicami Stratford mijając co chwila nieznajome twarze. Kiedyś na każdym kroku spotykałam kogoś ze szkoły, czy z różnych zajęć poza lekcyjnych, teraz nie znałam nikogo. To już chyba nie było moje miasto.

-Wiesz co najbardziej kocham w tym mieście?- Justin uśmiechnął się leżąc na wznak na piknikowym kocu w moim ogródku.
-Co?- Zapytałam z ciekawością, głaszcząc i układając jego włosy.
-To, że ono jest takie... nasze.
-Nie za bardzo rozumiem Justin- Przyjrzałam mu się uważnie. Naprawdę nie rozumiałam o co mu chodzi- Co miałeś na myśli mówiąc „nasze”?
-No nasze- wzruszył ramionami- Wychowaliśmy i nadal wychowujemy się w tym mieście. Tu się urodziliśmy, tu spotkaliśmy pierwszą miłość, tu poszliśmy do szkoły. Ono jest po prostu nasze i nie ważne co by się stało- tu zrobił pauzę- ja właśnie tutaj chcę się ożenić, wybudować dom, wychowywać swoje dzieci, pójść do pracy. Tu się urodziłem i tu chcę umrzeć, rozumiesz?
Skinęłam głową chociaż nadal nie do końca go rozumiałam. Ja nie potrafiłam przywiązywać się do rzeczy, czy miejsc. Było to dla mnie obojętne, czy zostanę tu, czy gdzieś się przeprowadzę.
-Justin?
-Tak?
-Czasami jesteś serio popieprzony.
On tylko zaśmiał się w odpowiedzi.

Wtedy nie go nie rozumiałam. Dzisiaj rozumiem go doskonale. Tylko, że to już nie było „nasze” miasto, to już nawet nie było „moje” miasto. Teraz było to po prostu kolejne miasto w którym znowu mam zacząć wszystko od nowa.
W końcu dotarłam tam gdzie chciałam dotrzeć. Szłam pustą aleją cmentarza, kierując się w stronę grobu mojego brata. Nie byłam pewna, czy po roku nieobecności tutaj go odszukam. Przemieszczałam się pomiędzy nagrobkami, czytając na nich napisy, aby przypadkiem nie przegapić Dominica.
Nie lubiłam chodzić na cmentarze, zawsze miałam wrażenie, że te wszystkie nieboszczyki spoglądają na mnie, a na moim ciele pojawiała się wtedy gęsia skórka. Ale szłam dalej co chwila potykając się o gałęzie i omijając błotniste kałuże. Ktoś powinien jakoś zadbać o to miejsce, bo w zasięgu mojego wzroku nie było nawet żadnego śmietnika i wszystko co powinno się tam znaleźć walało się po ziemi.
Nie mogłam powstrzymać swojej radości, gdy w końcu znalazłam nagrobek braciszka, to były w pewnym sensie moje odwiedziny u niego.
-Cześć brat- Powiedziałam półgłosem.
Usiadłam na ławce stojącej obok nagrobka i wyciągnęłam z kieszeni spodni papierosy. Zapaliłam jednego i uśmiechnęłam się do siebie. Wiedziałam, że Dominic palił. Miał dwanaście lat i palił. Nie wiem jak mogłam to przegapić, nie widziałam, żadnych śladów na to, że mój braciszek miał jakieś problemy. Do końca życia będę się obwiniała o to, że dowiedziałam się tego za późno. W kącikach moich oczu zebrały się łzy, ale nie dałam im szansy polecieć, bo szybko wytarłam je rękawem.
Zaciągnęłam się papierosem, żeby nie płakać. Dziwnie było tu tak stać po roku i w pewnym sensie rozmawiać z bratem.
Paliłam papierosa i wpatrywałam się na litery wygrawerowane na nagrobku. Zawsze żałowałam, że to nie ja wybrałam pomnik, bo na pewno zdecydowałabym się na inny, ale z drugiej strony ten był smukły i skromny, i myślę, że taki właśnie odpowiadał dla Dominica. Często śmiał się, że on nie chcę mieć żadnego nagrobku, ponieważ nie ma zamiaru po śmierci dźwigać jakiegoś ciężkiego kamienia. Zaśmiałam się mimowolnie.
A czasami chłopak mówił też, że wolałby zostać skremowany, aby ludzie nie płakali nad nim przechodząc, bo po prostu nie potrzebuje ich litości.
Nagle wiatr zawiał trochę mocniej, a ja miałam wrażenie, że znowu słyszę ten głos, ten sam co nad zalewem.
Linsey- Nawoływał.
Spojrzałam w stronę drzew z  których wydawało mi się, że słyszę ten kurewski głos. Nic nie zobaczyłam. Nic, ani nikogo.
                Liście na drzewach powiewały tylko za pomocą wiatru, który był za słaby, żeby zrobić  to samo z gałęziami. W powietrzu unosił się okropny zapach stęchlizny i perfum Calvina Kleina. Znałam te perfumy, nawet bardzo dobrze.
Ponownie zwróciłam wzrok w kierunku drzew. W końcu mrugnęłam i zamknęłam na chwilę oczy, a gdy je otworzyłam, zza drzew wyłaniała się dłoń i kawałek miodowych włosów.
Zdusiłam w sobie krzyk. Chciałam tam pobiec, pobiec w tamtą stronę, ale nic z tego. Moje nogi postanowiły zostać na swoim miejscu.
Części ciała zniknęły tak szybko jak się pojawiły.
„Co tu się kurwa dzieje”- nawał myśli atakował mój mózg, kiedy nie potrafiłam wymyślić żadnego sensownego wyśnienia.
Musiałam wrócić do domu.
Schyliłam się nad nagrobkiem i drżącymi rękami włożyłam pomiędzy kwiaty dwa papierosy. Już chciałam się oddalić, kiedy zobaczyłam białą kartkę papieru wystającą zza sztucznych kwiatów.
Chciałam ją zignorować, ale nie potrafiłam. Czułam w głębi siebie, że mój koszmar dopiero się zaczyna.
Czytając kartkę, moje źrenice chyba się rozszerzyły.

Brawo znalazłaś mnie! Gratuluje księżniczko. Pobawimy się dalej?
                -Justin






Postanowiłam dodać ten rozdział wcześniej, ponieważ pierwszy był dodany z parodniowym opóźnieniem :) Dziękuje wam wszystkim za te komentarze i wyświetlenia jesteście cudowni <3 I chciałabym, żebyście wyrażali swoje opinie na tt z hashtagiem #YouHadToGoBackFF (oczywiście w komentarzach też! :)) Do następnego xx

13 komentarzy:

  1. Jeju co tu się dzieje? Nie wiem co napisać, bo naprawdę jestem zachwycona i strasznie, ale to strasznie ciekawa co będzie dalej. Daj znać jak napiszesz następny rozdział, dobrze? ♥
    Kocham xx
    /@christmassoonxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny *-* czekam na kolejny z niecierpliwością :) ciekawi mnie o co chodzi
    Ps. @Kwiatkowaa_1996 to ja ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. omg omg to jest GENIALNE
    nie wiem co jeszcze napisac po prostu kjdbewicbwe chcę dalej!!
    @lovuhazz

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu. Kocham to, rozdzial cudowny, nie moge doczekac sie kolejnego. Czuje ze to ff mnie wciaga. @omgdzastin

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jak ja to kocham *.* dawaj kolejny rozdział ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj kolejny rozdział!! <3
    @hazzalolx

    OdpowiedzUsuń
  7. omg niesamowity �� nie mogę doczekać się następnego/ 96berglund

    OdpowiedzUsuń
  8. O japierdziele... Cudny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg dawaj kolejny rozdział @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny :) @Biebs8484

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zachwycona tym ff i czekam na kolejny rozdzial, chcialabym byc powiadamiana o kolejnych:) @bieberrplanet

    OdpowiedzUsuń